O magii Przystani, czyli kultura w Turku level up!
Tegoroczny finał Akademii Letnich Spotkań Artystycznych po raz kolejny podniósł poziom kultury. Tym razem nie tylko w mieście Turek i powiecie tureckim. Od minionej niedzieli Przystań stała się najważniejszym punktem na kulturalnej mapie całego regionu. Zanim jednak o tym opowiem, wróćmy na chwilę do roku 2012.
Scena
Na początku roku 2012 Maria Kur-Sulkowska odebrała klucze do obecnej siedziby Przystani. Byłem przy tym skromnym, lecz ważnym wydarzeniu i przyznaję, że tylko osoba o bogatej wyobraźni mogła widzieć tam scenę. W budynku po dawnej przepompowni Jacek Sulkowski już wtedy widział teatr.
Musiały minąć dwa lata, zanim rozpoczęto poważniejsze prace remontowe. Oczywiście głównie chodziło (i nadal chodzi) o pieniądze i wsparcie materialne. Wnętrze budynku przy ul. Browarnej 13 w Turku wyglądało jak powojenne ruiny. Albo raczej jak surowe wnętrze bunkru. Dla Sulkowskiego było to jednak atutem. Niebawem siedziba stowarzyszenia została zamieniona w wielką instalację edukacyjną „1938-45 Historia Prawdziwa” z ruinami i kanałami Warszawy, mogiłami żołnierzy oraz wagonem pociągu jadącego do syberyjskiego gułagu.
Rok później scena była już prawie gotowa. Właśnie podczas jej budowy po raz pierwszy usłyszałem, że poza teatrem, będzie się na niej działa magia. A właściwie iluzja. Wtedy też zaopatrzono scenę w pewien detal, który miał zostać w przyszłości wykorzystany. Czy w minioną niedzielę został? Niech zostanie to tajemnicą tego miejsca…
Przygotowania
Dwa tygodnie poprzedzające niedzielny finał, to czas corocznych warsztatów Akademii Letnich Spotkań Artystycznych. Już od samego początku było wiadomo, że w tym roku będzie inaczej. Przede wszystkim brakowało ciśnienia. „Nic na siłę” powiedziała mi już po finałowym spektaklu Maria. Być może chodziło o to, że po kilku latach intensywnej pracy na wizerunek miejsca „tylko dla wybranych”, organizatorzy nie musieli na siłę zabiegać o uczestników. W tym roku silny trzon uczestników ALSA stanowili ludzie od lat związani z Przystanią.
To, że znacznie luźniejsza atmosfera tegorocznych warsztatów pozytywnie wpłynęła na finał, potwierdzają też inni uczestnicy. Ponoć przełom nastąpił od kiedy to pewien rodzaj kultury organizacyjnej wprowadziła do Przystani Natalia Wojdziak. To ona idealnie odczytywała intencję reżyserów, wprowadzając na próbach ład. W tym roku Natalia nie brała udziału w ALSA. Porządek pozostał.
Nerwy jednak i w tym roku się zdarzały. Tak jak zawsze, gdy brakuje czasu na realizację tak dużego przedsięwzięcia. Dwa tygodnie to niewiele. Wtedy też z Sulkowskiego wyłazi nieznośny choleryk, który za pomocą donośnego głosu oraz lodowatego spojrzenia zaprowadza na próbach dyscyplinę. I trzeba przyznać, że jest on skuteczny. Sposób działania Sulkowskiego to już stały element festiwalowego krajobrazu, a stałych bywalców Przystani metody działania Sulkowskiego nie dziwią. Rola scenarzysty, scenografa i współreżysera to praca ponad siły jednego człowieka. On jednak daje radę: piszę scenariusz, wykonuje scenografię i razem z żoną reżyseruje całość.
Poza teatrem jest jeszcze taniec i muzyka. Gwarancją tego, że jedno i drugie będzie na wysokim poziomie, są dwie osoby: Anna Klimek oraz Hubert Tas. Obydwoje długoletni przyjaciele Przystani, związani z nią od 7 lat. Anna może się pochwalić dwoma Wicemistrzostwami Polski w choreografii tanecznej. Zdobyła także 20 miejsce na mistrzostwach świata. Hubert „Tas” to niezwykle wrażliwy artysta, producent muzyczny, Wicemistrz Świata oraz dwukrotny Mistrz Polski DJ. To oni, poza Marią i Jackiem, przygotowywali uczestników ALSA.
Jeżeli chodzi o stronę dziennikarską, to tak naprawdę wystarczyła tylko jedna osoba, której energią, entuzjazmem oraz umiejętnościami, można było obdzielić całą redakcję. Mowa tu o Zuzannie Szczepockiej, która do Przystani trafiła 3 lata temu. Tym razem już nie jako uczestnik warsztatów, lecz samodzielny Dziennikarz Przystani. Obserwowała i pisała o tym, co dzieje się na Browarnej 13.
Wizyty kolejnej pary artystów nie spodziewał się zupełnie nikt z uczestników ALSA. Na trzy dni przed finałem do grupy młodych artystów dołączyło małżeństwo Markiewiczów, a właściwie Magik Krzysztof „Markus” oraz jego żona, Aleksandra „Arashi”. Laureaci wielu prestiżowych nagród, Mistrzowie Świata I.A.I. Comedy Illusion, czyli iluzji na wesoło. Markus to jedyny w Polsce biegły sądowy ekspert w dziedzinie sztuki iluzji. Ola to jedyna w naszym kraju kobieta-fakir. To sztuka, którą uprawiają, była motywem przewodnim tegorocznego finału Akademii Letnich Spotkań Artystycznych.
Finał
Na tegoroczny finał ludzie zaczęli przychodzić 45 minut przed rozpoczęciem. To w Turku się nie zdarza. Najczęściej widzowie zbierają się 5-10 minut przed wydarzeniem, a wielu z nich przychodzi 10-15 minut po rozpoczęciu. Ci ostatni nie dostali się na niedzielne przedstawienie. Od kiedy w czerwcu Sulkowscy oficjalnie ogłosili otwarcie sceny kameralnej w Turku, postawili sobie za cel wychowanie kulturalne turkowian. - Do teatru się nie spóźniamy, wyłączamy w nim telefon, nie przeszkadzamy i nie robimy zdjęć z fleszem – mówił przed czerwcowym spektaklem „Sztuka” Sulkowski. I tak już pozostało, a po 19:00 w niedzielę, drzwi siedziby Przystani zostały zamknięte.
W tym roku Sulkowscy osadzili akcję spektaklu w starym klubie muzycznym, którym zaczęły zarządzać młode specjalistki od zarządzania i PR. Zestawiono dawne, „prawdziwe” życie, ze „złudzeniem życia dzisiejszego”, które w dużej mierze przebiega w mediach społecznościowych. Obyło się jednak bez moralizatorstwa. Było wzniośle i sentymentalnie. Czy to dzięki świetnemu układowi tanecznemu Bartka Marchwickiego i Gosi Maik, ale też umiejętnościom tanecznym Dominiki Niestraty. Czy też dzięki finałowemu popisowi wokalnemu Aleksandry Winiarskiej przy akompaniamencie Michała Pęczaka. Z kolei śpiew Weroniki Dębińskiej oraz występy całej grupy tanecznej nadały spektaklowi energii i żywiołu.
Aby zrównoważyć te podniosłe, ale też i melancholijne momenty, na scenie nie mogło zabraknąć postaci komicznych, w które wcielili się Patryk Janczak oraz Ewelina Derucka. Tym, dla których magia to coś bardziej dosłownego, do gustu przypadła rola Barmana, czyli Magika Markusa. On to właśnie, wraz ze swoją małżonką, wplatał w fabułę spektaklu sztukę prestidigitatorską.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym „magiku”, bez którego nie odbyłaby się ta sztuka. Nad techniczną stroną przedstawienia po raz kolejny czuwał Hubert Janicki, który jako jeden z nielicznych w naszym mieście potrafi perfekcyjnie zapanować nad rozbudowaną aparaturą dźwiękową i świetlną w Przystani.
Szansa
Powyższe słowa były wprowadzeniem do tego, pokazać, że historia ukończonej w tym roku Sceny Kameralnej oraz tegorocznego finału ALSA, to historia konsekwentnie realizowanej wizji kliku prowincjonalnych pozytywistów. Czy to właśnie w minioną niedzielę Przystań osiągnęła stan pełnej dojrzałości, przepoczwarzając się z klubu w teatr? Uważam, że ustanowienie takiej cezury mija się z celem. Zaczęło się od SCABB (którego ślady nadal było widać na scenie), później długoletnia budowa sceny i jej doposażanie, dalej ALSA, spektakl „Ex Machina”, wodewil, dokończenie sceny oraz czerwcowy spektakl „Sztuka” na 15-lecie Przystani. Kilka dni temu finał tegorocznej ALSA. To był naprawdę długotrwały proces.
Coroczny finał Akademii Letnich Spotkań Artystycznych to niewątpliwie kulturalne wydarzenie roku. Nie możemy oczywiście porównywać tego, co dzieje się na podczas ALSA z takimi wydarzeniami, jak koncerty przyjezdnych gwiazd i gwiazdek na Dni Turku i Gminy Turek, albo z relacjonowanymi w telewizji koncertami w Uniejowie. To zupełnie inna bajka. W ALSA chodzi o coś innego; chodzi o SZANSĘ. Szansę na samorealizację w prowincjonalnym miasteczku pod okiem prawdziwych artystów. Szansę na obcowanie z kulturą wysoką. Szansę na wyrobienie gustu.
Stwierdzenie, że turkowska Przystań urasta do rangi najważniejszego punktu na kulturalnej mapie regionu przesadą ze strony niżej podpisanego nie będzie. Stowarzyszenie, które w tym roku obchodzi swoje 15-lecie, przez lata opierało się głównie na tytanicznej pracy wolontariuszy, zarządu, a przede wszystkim syzyfowej pracy Marii i Jacka Sulkowskiej. Dopiero od kilku lat, dzięki wsparciu urzędników z Urzędu Miejskiego w Turku, pozyskują dodatkowe środki na swoją działalność. Jak więc to się stało, że Przystań pozostawiła wszystkie znane mi, dobrze dofinansowane, miejskie, gminne i młodzieżowe domy i ośrodki kultury daleko w tyle...?
Marcin Derucki
Marcin Derucki dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72