Dziennikarz śledczy mówił o chaosie w Polsce i groźnej Rosji
W dniu 1 kwietnia w Muzeum Miasta Turku spotkały się osoby, chętne by posłuchać tego, co ma do powiedzenia Leszek Szymowski – dziennikarz i pisarz, autor kilku książek i publikacji, które można było przeczytać np. w "Gazecie Polskiej" czy "Wprost". Tematem prelekcji – zorganizowanej dzięki staraniom Oddziału Partii KORWiN w Turku – były rozważania na temat, czy Rosja zaatakuje Polskę?
Jak zauważył Szymowski, Polska boryka się z bardzo trudnymi relacjami z Rosją od setek lat. Według dziennikarza odpowiedź na pytanie, czy Rosja okaże agresję naszemu krajowi kryje się w rozwikłaniu zagadki dotyczącej tego, której z dwóch teorii obchodzenia się z naszym krajem zwolennikiem jest Putin. Według Szymowskiego rozmaici władcy ZSRR i Rosji na przestrzeni lat wykazywali dwa podejścia do tematu. Jedni sądzili, że nie jest istotne to, czy nasz kraj przynależy do imperium rosyjskiego, ale ważne jest za to, by zachodziło zjawisko panowania w Polsce ludzi uległych Rosjanom. Z kolei drugie podejście do tematu – które demonstrował np. Lenin – polega na przeświadczeniu, że takie kraje jak Polska powinny być częścią imperium.
Szymowski rzecz jasna nie jest w stanie wskazać, czy atak na Polskę nastąpi, gdyż nikt nie umie ze 100% pewnością tego przewidzieć. Dziennikarz nie ma jednak wątpliwości, że Rosja jest groźna i póki co małymi kroczkami będzie się przybliżać do naszego kraju, korzystając ze słabości Ukrainy i podbierając jej kolejne rejony kraju, szczególnie te bogate w złoża gazu. Rodzi się też pytanie co z Białorusią? Co stanie się, gdy np. Łukaszenko już nie będzie głową tego państwa?
Sporą część prelekcji gość wydarzenia poświęcił na wyliczenie przykładów tego, na czym opiera się budowanie dominacji rosyjskiej, która w dużej mierze polega na straszeniu „zakręcenia kurka z gazem”. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że tak naprawdę Rosja i Niemcy poniekąd po cichu mają pewien pomysł na określenie, gdzie teoretycznie mogłaby przebiegać kiedyś granica stref wpływów obu mocarstw, przebiegająca Polskę. Jak zauważył Leszek Szymowski, niepokojące jest przecież to, że niemieckie inwestycje i zakłady pracy rzadko kiedy można spotkać ulokowane dalej, niż na linii przecinającej mapę naszego kraju w miejscu, gdzie leży m.in. Kalisz. Ma to świadczyć o tym, że Niemcy nie chcą lokować kapitału w środkowo-wschodniej części Polski w obawie przed tym, że Rosja kiedyś przejmie ten teren, by imperium mogło rozciągać się od Kalisza, aż do Władywostoku.
Szymowski nie wie, czy Rosja zaatakuje Polskę. Tego nie potrafi określić, uważa jednak, że w przypadku takiej agresji Polska nie może zbytnio liczyć na wsparcie sojuszników, ponieważ władze USA mało będzie obchodzić los naszego kraju, dlatego że Amerykanie nie mają u nas pokaźnych inwestycji, których musieliby bronić. Zdaniem Szymowskiego najważniejsze pytanie obecnie brzmi: co zrobić, by siły rosyjskie nie przyszły do naszego kraju? Do tego potrzeba silnej Polski. Póki co nasz kraj zdecydowanie takim silnym nie jest, bo – jak uważa dziennikarz śledczy – jest podzielony np. za sprawą wojenek politycznych między takimi partiami jak PO i PiS, które tak naprawdę niewiele różnią się od siebie. Ponadto – jak mówi Szymowski – pozwala się na działanie takich antypolskich tworów jak Ruch Autonomii Śląska, a tymczasem obce służby specjalne działają w Polsce swobodnie, niczym w jakims „bantustanie”.
AW

Akadiusz Wszędybył dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72