Taras widokowy na "polskich Malediwach"? Są plany zagospodarowania Osadnika Gajówka
Osadnik Gajówka jako oficjalna atrakcja turystyczna? Coraz częściej takie właśnie pomysły pojawiają się w przestrzeni publicznej. Już nie tylko wśród opinii internautów, którzy w żartobliwy sposób komentują zmasowane wycieczki „turystów” nad lazurowe jezioro, proponując postawienie budki z hot-dogami czy też wypożyczalnie leżaków jako pewne źródło dochodów. Także w wypowiedzi właściciela terenu pojawia się określenie atrakcji turystycznej.
Ochrzczony mianem lazurowego jeziora, pokopalniany fragment dawnego wyrobiska KWB Adamów przechodzi właśnie apogeum swojej popularności. Osadnik Gajówka to już nie tylko lokalna atrakcja, ale stały punkt na turystycznej mapie Polski centralnej – tak brzmiał wstęp do fotogalerii, którą opublikowaliśmy rok temu z nadesłanych do redakcji Turek.net.pl zdjęć (link do fotogalerii). Od tego momentu ilość odwiedzających nie zmniejszyła się - wręcz odwrotnie. Co weekend napływ „turystów” wzrasta do tego stopnia, że pobliskie łąki służą jako parkingi. Podobno już płatne! Tylko w zeszły weekend w niedzielę, nie wspominając o problemach z przejechaniem zakorkowaną wąską drogą przebiegającą wzdłuż lazurowego jeziora, jeden z czytelników naliczył ponad 100 samochodów osobowych głównie spoza naszego powiatu i województwa.
Napływ „turystów” jest, co zatem z przełożeniem tego na realne profity mogące co tydzień zasilać kasy samorządów terytorialnych? Na chwilę obecną jedyną instytucją, która do skarbu państwa przynosi realne zyski z najazdu turystów jest oczywiście policja. Kilkadziesiąt mandatów za złe parkowanie w każdy dzień weekendu to norma. Są jednak głosy, by lepiej wykorzystać fenomen popularności lazurowego jeziora i to ze strony aktualnego właściciela terenu. W opublikowanym w poniedziałek na łamach Wirtualnej Polski artykule dotyczącym „polskich Malediwów” - bo tak ochrzczono Osadnik Gajówka - pojawia się wzmianka dotycząca przyszłości jeziora. W rozmowie z WP, Maciej Łęczycki, rzecznik prasowy Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin informuje m.in., że ustalane są zasady korzystania z atrakcji turystycznej z gminą. Brzmi tajemniczo, jednak kolejna wzmianka już wyjaśnia dużo więcej - w przyszłości ma powstać taras widokowy, który pozwoli podziwiać "polskie Malediwy" z bezpiecznej odległości.
Całość artykułu na WP dotyczyło apelu ZE PAK o zaprzestanie promowania złudnego i niebezpiecznego akwenu. - Miejsce jest piękne, ale to teren zamknięty, gdzie nie wolno wchodzić. Woda ma wysoki odczyn zasadowy i moczenie w niej nóg czy dłoni szkodzi skórze. Zbiornik Gajówka nie jest terenem rekreacyjnym. Odkąd miejsce stało się popularne, turyści regularnie niszczą okalające je płoty. Organizują pikniki i grille, za nic mają widoczne ostrzeżenia – informuje Wirtualną Polskę Maciej Łęczycki. (cały artykuł WP znajdziecie tutaj)
O rewelacje związane z zagospodarowaniem potencjału turystycznego próbowaliśmy dowiedzieć się w Urzędzie Gminy Przykona, na terenie której leży lazurowe jezioro. Wójt Broniszewski był dziś jednak nieosiągalny.
Mimo, iż ta niezdrowa atrakcja turystyczna – woda i szlam na brzegu mają około 12 pH, czyli działają jak wybielacz, a do tego złudne dno może „wciągnąć” każdego w mgnieniu oka - to jednak miejsce popularne i mocno nagłośnione w mediach lokalnych i krajowych. Powstanie wspomnianego tarasu widokowego, już nie patrząc pod kątem zysków, ale bezpieczeństwa jest naprawdę wskazane.
Polecamy - Osadnik Gajówka atrakcja turystyczna która czeka na pierwszą ofiarę?
https://www.turek.net.pl/fotogaleria/27399-osadnik-gajowka-atrakcja-turystyczna-ktora-czeka-na-swoja-pierwsza-ofiare