czwartek 24 kwietnia 2025

Bony, Horacji, Jerzego

reklama

Odjechany pan Olo, czyli kolejowa pasja Aleksandra Świętaszczyka

Odjechany pan Olo, czyli kolejowa pasja Aleksandra Świętaszczyka
 

„Pasja, pasja, trzeba mieć pasję! … przetrwa ten, kto stworzył swój świat" pisał Artur Domosławski w swojej książce „Kapuściński non-fiction”. Tymczasem patrząc na współczesną młodzież… Cóż, nie zawsze tą pasję da się zauważyć na pierwszy rzut oka. Własny świat za to i owszem, przeważnie ograniczony do małego ekranu smartfona. Kiedy na naszej drodze pojawia się ktoś, kto wszystkim co robi przeczy tym powszechnym obserwacjom, trochę nie wiadomo co z nim zrobić… Bo, że pozytywnie zakręcony to wiedzą jego kumple, że na tle rówieśników niezwykła postawa – widzą nauczyciele. A sam pan Olo pod swoją pasję planuje dalsze życie. Bo jak mówi, jak się czegoś nie ma to trzeba pokombinować. Tego nauczyła go mama. 

Wszystkie odjazdy Olka

Z Olkiem spotykam się w jeszcze upalne letnie popołudnie w jednym z miejskich parków Turku. Siedzi na ławce pod drzewem. Znak rozpoznawczy – czapka kolejarska turkowskiego kolejarza Waldemara Marszałkowskiego, leży na jego kolanach. I tak zaczyna się ta opowieść. Choć właściwie nieco inaczej. Bo jak mówi sam Aleksander Świętaszczyk, wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu od wielkiej miłości małego chłopca do parowozu z bajki. Lokomotywa o imieniu Tomek zamieszkiwała tajemniczą wyspę Sodor, a jej przygody tak rozpaliły wyobraźnię małego Olka, że już jako mały chłopiec zaczął kleić swoje pierwsze modele kolejowe. Teraz robi to profesjonalnie, a jego prace są doceniane na wielu konkursach. Zdarzają się nawet komercyjne zamówienia konkretnych modeli. Ale modelarstwo to tylko jedna z jego pasji.

reklama

Jak się okazuje, pasja to rzecz zaraźliwa. Drugą zaszczepił w Olku dziadek. Miłość do staroci, wyszukiwanych na internetowych akcjach pamiątek bywa nieco kłopotliwa, bo miejsca do przechowywania nie przybywa, ale radość z kolejnego munduru lub choćby tylko czapki, jest bezcenna. Zresztą, część zbiorów można wykorzystać do użytku nawet dziś. I tak w okładkach dawnych kolejowych dokumentów, Olek nosi dziś własne, tym razem plastikowe „papiery”.

Kolejkowe urodziny

Do kolei Aleksander Świętaszczyk ma wyjątkowy pociąg i nie przeszkadza mu w tym fakt, że ostatnie wagoniki kolei wąskotorowej przetoczyły się przez Turek w roku jego urodzenia – 2006. Nie ma więc mowy, żeby pociągi w mieście pamiętał. Entuzjazmu nie odbiera mu też fakt, że na zapowiadaną od kilku lat kolej, całkiem już przestało się zanosić. Tymczasem w tym roku nasza kolej wąskotorowa obchodzi swoje 110 urodziny! Wiedzieliście? A no właśnie. A jej historia jest naprawdę ciekawa i wcale nieoczywista. 

Zbudowano ją jeszcze przed I wojną światową jako część trasy okalającej Zbiersk. Wszystko po to, żeby do zbierskiej cukrowni dostarczać buraki. Jak na tamte czasy była to kolej naprawdę wyjątkowa. – Mało kto o tym wie, bo temat kolejki bardzo ostatnio ucichł, ale jej budowę rozpoczęli na początku 1914 roku Rosjanie – opowiada Aleksander. Potem wybuchła wojna, ale ku zaskoczeniu mieszkańców Turku i okolic, Prusy nie dość, że budowy nie przerwały, to znacznie rozbudowali pierwotne plany. – Pierwotnie linia miała łączyć Kalisz ze Zbierskiem, tymczasem pruscy decydenci postanowili połączyć Zbiersk z Turkiem, z Opatówkiem, a nawet Gołuchowem. Do tej pory przy gołuchowskiej zagrodzie dla żubrów zachowały się fragmenty kolejowych szyn. W sumie długość torów wynosiła 150 km, a docelowo linia miała być jeszcze dłuższa – tory miały iść z Turku w kierunku Jeziorska. Nawet już wykupiono pod nie grunty. Plany pokrzyżował wybuch kolejnej wojny – opowiada Olek. Budowa pierwotnej linii zakończyła się w 1916 roku i już na początku października, wjechał do Turku pierwszy parowóz ze składem mieszanym – dwa wagony były towarowe, dwa osobowe. – A kolejarze pojawili się w Turku już w 1914 roku, mało tego, zasadzili nawet drzewo na pamiątkę, bodajże kasztanowiec, który do dziś rośnie koło budynku stacji – podkreśla Aleksander. 

Krokodyle, Rumun i „cing ciang ciung”

Przez kolejne stulecie turkowska wąskotorówka woziła i ludzi, i towary. Oprócz buraków cukrowych transportowała też choćby wagony szerokotorowe (w ten sposób można było zaoszczędzić sporo czasu na przeładunku), ale też… mleko do mleczarni. – Zdaje się nam, że w Turku kolejka woziła najczęściej węgiel, ale okazuje się, że wcale nie – opowiada Świętaszczyk. Choć, jak zaznacza to właśnie bocznica do elektrowni przedłużyła życie turkowskiej wąskotorówki. – Nasza stacja była kompletnie rozbudowana, swego czasu było pięć czy sześć bocznic, ale później przyszły czasy zamykania i rozbiórek. W 1991 roku został zamknięty ruch osobowy na naszej wąskotorówce, a już od 1999 roku było mówione, że powoli ma się zamykać wszystko. 

reklama

Warto jeszcze dodać kilka słów na temat wąskotorowego taboru. Ten przedstawiał się iście imponująco – były bowiem zielone „krokodyle” z charakterystycznymi paszczami, Rumun czyli ciuchcia wyprodukowana w Rumunii, i lokomotywa, która z NRD miała ruszyć do Chin, ale ostatecznie wylądowała w Turku – z charakterystycznymi chińskimi numerami. Co dzieje się z nimi dzisiaj? – Niektóre ciągle jeżdżą, spalinowe w Zbiersku, jeden z parowozów jako pomnik stoi w muzeum w Sochaczewie – dodaje Olek. 

Kolejowe plany na przyszłość

Mimo romantycznego zacięcia, pan Olo twardo stąpa po ziemi. Ślepy tor z Konina do Turku, raczej nie miałby jego zdaniem przyszłości. Co innego, gdyby przedłużyć go do Łodzi. Skoro pociągi do Turku jednak nie wjadą, trzeba pojechać do miejsc, gdzie kursują regularnie. Dlatego Aleksander po maturze planuje kursy kolejarskie i pracę w wymarzonym zawodzie. Może być konduktorem, dyżurnym ruchu, maszynistą… Przyszłość w kolejnictwie Olek widzi razem ze swoją dziewczyną – ona wspiera go w długoletniej pasji. Na razie pan Olo uczy się na logistyka w Zespole Szkół Technicznych w Turku. To też nie bez znaczenia – przecież tuż obok szkoły przechodzą tory. – Zawsze można coś sprawdzić, przejść się i sobie pooglądać – podkreśla Aleksander. 

Aleksander Świętaszczyk wciąż zbiera pamiątki po turkowskiej wąskotorówce. Może w starych dokumentach, teczkach, na strychach macie coś, co mogłoby wzbogacić jego kolekcję? Koniecznie dajcie mu znać! – Można do mnie napisać na maila aleksander.swietaszczyk.1lf(a)gmail.com albo zadzwonić na numer 663 622 774 – uściśla turkowski kolekcjoner. 

Koniecznie zerknijcie na poniższe zdjęcia, które na tle budynków pozostałych po turkowskiej wąskotorówce, wykonał Olkowi inny pasjonat regionu, Krzysztof Nowak. Wśród fotografii także kilka ciekawostek z kolekcji Olka.

Anna Wiśniewska-Kocik 

Anna Wiśniewska-Kocik dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB

email: redakcja@turek.net.pl

telefon: 787 77 74 72

Dodatkowe zdjęcia do artykułu
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
Podobne artykuły
Miasto przejmuje tereny stacji kolejki...

Miasto przejmuje tereny stacji kolejki wąskotorowej. Będzie nowy...

13-10-2023
Dzikie wysypisko śmieci na terenie kolejki...

Dzikie wysypisko śmieci na terenie kolejki wąskotorowej. Miasto...

12-02-2021
Listy do redakcji: Wyrok na wąskotorówkę

Listy do redakcji: Wyrok na wąskotorówkę

10-11-2020
Nasza historia: O

Nasza historia: O "Czachulcu" na nowo

01-05-2020
Nasza historia: Rektor kościoła polskiego w...

Nasza historia: Rektor kościoła polskiego w Rzymie - ks. prał. Józef...

27-01-2020
Wideo: Wspomnienia kolei wąskotorowej w Turku

Wideo: Wspomnienia kolei wąskotorowej w Turku

24-02-2017

Komentarze ()

Komentując korzystasz z narzędzia Facebooka. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników. Aby zgłosić naruszenie - kliknij w link "Zgłoś Facebookowi" przy wybranym poście. Regulamin i zasady obowiązujące na Facebooku znajdują się pod adresem https://www.facebook.com/policies

reklama
reklama
reklama