Dziennikarze Przystani: Co będzie się działo w niedzielę w parku miejskim?

Martyna Fiszer: Nie mogę zdradzić za dużo, żeby pozostawić mimo wszystko taką małą tajemnicę, która być może zachęcić do przyjścia, aby zobaczyć to, co się wydarzy w niedzielę. Mogę jedynie powiedzieć, że szykujemy coś bardzo dużego w co zaangażowanych jest wiele osób.

DP: Ile łącznie osób będzie brało udział w spektaklu?

MF: Około 20 osób. Spektakl ten składa się z kolektywu dwóch grup. Jedna grupa to artyści z Turku i okolic oraz druga grupa - ogniowa. Oprócz osób występujących na scenie jest jeszcze wielu innych ludzi , dzięki którym ten spektakl jest możliwy.

DP: Kto i kiedy wpadł na pomysł stworzenia tego spektaklu?

MF: Tutaj odpowiedzi byłoby wiele. Tata Jacek od wielu lat marzył o spektaklu z lalkami. My marzyliśmy o tym, aby zrobić nie tylko pokaz ogniowo-pirotechniczny , ale aby wzbogacić go również o elementy teatralne. W maju tego roku dostaliśmy propozycję występu na festiwalu , wtedy zrodził się pomysł , aby wspólnie przygotować coś nowego, coś czego jeszcze nie było. Powoli powstawała koncepcja jaki to będzie spektakl, jaki będzie miał charakter oraz jakie postaci pojawią się na scenie. Jest on spełnieniem marzeń nas wszystkich.

DP: Czy stroje są robione od podstaw tutaj, czy może były one już wcześniej wykorzystywane, a teraz są tylko przerabiane?

MF: W tej kwestii zdaliśmy się na Natalię, która sama stworzyła indywidualne stroje dla każdego z nas.

DP: W jakim klimacie odbędzie się spektakl?

MF: Pojawią się tutaj głównie elementy postapokaliptyczne o charaktrze industrialnym. A to dlatego, że miejsce fabularne spektaklu to fabryka.

DP: Brzmi poważnie. W jaki sposób pracujecie nad scenografią?

MF: Nad elementami scenografii pracujemy odkąd dowiedzieliśmy się, co tak naprawdę chcemy zrobić. W tym momencie, na próbach brakuje Dawida, który zamiast trenować z nami choreografię, siedzi w warsztacie i kończy różne elementy scenografii. Rozwiązuje on także różne problemy techniczne, np. jak zawiesić lalki na rusztowaniu, ponieważ będą one zawieszone na specjalnych wysięgnikach.

DP: Muzyka powstała specjalnie pod to przedsięwzięcie?

MF: Muzykę dobieramy pod swoje choreografie, łączymy to z różnymi odgłosami i innymi muzycznymi motywami, dzięki, którym między choreografiami wprowadzamy jakąś fabułę.

DP: Powiedz szczerze: czy wykonywanie pokazów ogniowych jest w ogóle bezpieczne?

MF: Jest bezpieczne i niebezpieczne zarazem, bo z ogniem nie ma żartów. Aby było bezpieczne trzeba to robić w sposób przemyślany. Jeżeli ktoś „na sucho” nie jest w stanie wykonać jakiegoś tricku, czy ruchu, nie będzie w stanie wykonać go z ogniem, ponieważ może się poparzyć.

DP: W tamtym roku mieliście ze sobą wiele akcesoriów. Czy w tym roku również planujecie tak urozmaicić występ?

MF: Na pewno będzie różnorodnie. Największą różnica będzie skala tego przedsięwzięcia. W zeszłym roku to był tylko duet, w tym roku, z ogniem, wystąpi aż 8 osób.

DP: Czyli możemy liczyć na więcej niż zwykłe fireshow?

MF: Tak, będzie to teatr ognia. Z tego co wiem, w Turku nie było jeszcze spektaklu na taką skalę. Chodzi tutaj o ilość aktorów, performerów, ilość ognia oraz sprzętów wykorzystanych do spektaklu.

DP: Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali Dziennikarze Przystani. Wywiad zredagowała Aleksandra Kulik