Władysławów: Krowi problem trwa
Osoby śledzące lokalne media dobrze znają historię pewnego mieszkańca Tarnowskiego Młyna, któremu odebrano zwierzęta na początku 2010 roku. Jak się okazało, całe zamieszanie bynajmniej nie znalazło swojego finału, a sytuacja rodzi poważne konsekwencje natury finansowej – wedle słów wójta Zająca „rolnik” jest winny Urzędowi Gminy Władysławów już ponad 100 000 zł.
O historii pana Zygmunta pisaliśmy m.in. na początku tego roku w tekście U Zająca drą koty o krowy „Ostatniego Mohikanina”. Na styczniowej sesji Rady Gminy sam pan Zygmunt usłyszał, iż jest m.in. „ostatnim Mohikaninem”, „wagabundą” „szkodnikiem społecznym”, rolnik z kolei nie przebierał w słowach, krytykując na całej linii sposób, w jaki z nim postąpiono. O to, jak obecnie wygląda sprawa krów odebranych mieszkańcowi Tarnowskiego Młyna dopytywał w miniony piątek jeden z sołtysów.
Odpowiedzi w tym temacie postanowił udzielić wywołany do odpowiedzi wójt. – Krowy pana "Poldka" - już po prostu nie będę mówił nazwiska - zostały zabrane w sposób taki, że lekarz weterynarii wystawia zaświadczenie, że krowy są przetrzymywane w złych warunkach i wtedy obowiązkiem wójta gminy jest wydać decyzję o zabraniu takich zwierząt. Czy to będzie u pana Poldka, Józka czy Franka – przypominał Krzysztof Zając mówiąc także o tym, że dopiero stosowne pismo służb weterynaryjnych, stwierdzające poprawę warunków w gospodarstwie w Tarnowskim Młynie, mogłoby spowodować zwrot zwierząt. – Na dzień dzisiejszy pan Poldek jest obciążany kosztami. Jeżeli nie ma z czego zabrać - a my tych krów sprzedać nie możemy, nie jesteśmy właścicielami - to cały czas mu to rośnie, on dobrze o tym wie. Mało tego - pan Poldek pozwał naszą gminę do sądu. Sprawa się ciągnie. Takie jest prawo. Nikt z nas tego nie przeskoczy. Jeśli temu panu koszty rosną, to z czasem wejdzie mu komornik na jego gospodarstwo rolne.
Nieco więcej o całej sprawie postanowił dowiedzieć się radny Szkudlarek. Ten zapytał wójta o to, kto właściwie obecnie płaci z utrzymanie krów, ulokowanych tymczasowo w pewnym gospodarstwie. – Na dzień dzisiejszy płaci Urząd Gminy za te krowy. Z tego tytułu są wystawiane pisma i decyzje do tego pana i do komornika. Wystawiliśmy 6 takich tytułów. Ten pan jest winny nam ponad 100 000 zł – o powiększających się kłopotach mieszkańca Tarnowskiego Młyna mówił Krzysztof Zając. Dość osobliwą radę w krowiej kwestii miał dla włodarza Władysławowa radny Stasikowski: – Jak ja bym był wójtem, to bym znalazł na to propozycję. Prywatnie panie wójcie mogę panu powiedzieć, ale nie publicznie.
Jak się okazało podczas piątkowej XXVII Sesji, problemem jest nie tylko odebrane bydło, ale jednocześnie to, które wciąż snuje się po okolicznych polach i łąkach. Przykładowo jeden z mieszkańców Wyszyny interweniował, gdyż znów krowy chodziły po jego gruntach i niszczyły uprawy. Ciekawymi faktami w tej materii podzielił się z zebranymi na sali obrad wójt, który wspomniał, że tu obarczenie mieszkańca Tarnowskiego Młyna odpowiedzialnością jest bardzo trudne: – Muszę państwu powiedzieć, że te krowy, które chodzą, to nie są jego. (…) Krowy nie są jego, bo są sprzedane panu z Tarnowej, ale krowy są u niego. One są odsprzedane do właściciela innego, ale są wciąż na łące u poprzedniego i nic nie można zrobić. Są „na wczasach”. Takie mamy dziurawe prawo.
AW
Akadiusz Wszędybył dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72