Posiedzieć w ulu. Uloterapia w Młodzianowie
Kiedy zasiądziesz na ławie w drewnianym domku, przestaniesz rozmawiać i zamkniesz oczy, otoczy cię z początku cichy jednostajny dźwięk. Bzyczenie. A może lejąca się woda? – Kiedyś spędziłem tu całą noc i wydawało mi się, że pada deszcz, ale kiedy rano wyszedłem na zewnątrz, okazało się, że ziemia jest sucha. To były pszczoły – opowiada Jacek Włodarski, właściciel dwóch domków do uloterapii, które stanęły na ziemi odziedziczonej po dziadkach w Młodzianowie.
Młodzianowska historia pszczół Jacka
Siedzieliście kiedyś w ulu? No jasne, że nie. Przecież to niemożliwe. A szkoda. Jednostajne bzyczenie wpływa kojąco na ludzką psychikę, rozluźnia spięte mięśnie i uspokaja oddech. Dodatkowo powietrze w ulu jest zjonizowane, ma wyjątkowe właściwości, a dzięki pszczelim feromonom, cudowny zapach. Tysiące maleńkich skrzydełek wibrują – właśnie w ten sposób pszczoły się porozumiewają. Wytwarza się też ciepło – 35 stopni to temperatura niezbędna do wychowywania czerwu. Warto wspomnieć jeszcze o teorii biopola, według której każdy organizm wytwarza fale elektromagnetyczne, a te pszczele, choć silniejsze od ludzkich, są z nimi wyjątkowo kompatybilne. No tak, wszystko to bardzo zachęcające, szkoda tylko, że posiedzieć w ulu raczej się nie da.
Jacek Włodarski twierdzi inaczej. Początki wspólnej historii z pszczołami w jego życiu były naprawdę ciężkie. – Ze trzy razy tak mnie pogryzły, że wylądowałem na SORZe – wspomina. – Raz to po prostu uciekałem, wskoczyłem do samochodu, nawet nic nie pozamykałem. Z czterech rodzin, od których zaczynał, kupionych od kolegi, po pierwszym sezonie zostały dwie. Mimo tych niepowodzeń, nie poddał się. Przeszkodą nie był też brak jakichkolwiek tradycji pszczelarskich w rodzinie. Temat pszczół na tyle go pochłonął, że nic nie było w stanie powstrzymać go przed dalszym rozwojem swojej pasji. Skąd wzięła się taka fascynacja? Z życiowej potrzeby. – Jak dzieci były małe, kupowaliśmy kilkanaście słoików miodu na sezon i tak sobie pomyślałem, skoro kupujemy, to może zacząć go robić samodzielnie – mówi. Tym bardziej, że miejsce na pasiekę było wprost wymarzone. – Po dziadkach odziedziczyłem gospodarstwo w Młodzianowie, małej wsi w gminie Kawęczyn. Teren otoczony jest akacjami, miododajnymi drzewami. Kiedy pod koniec maja zaczynają kwitnąć, powietrze wypełnia cudowna woń ich kwiatów, a pszczoły mają pełne odnóża roboty. Teraz uli jest już czterdzieści. A osiem zupełnie wyjątkowych.
Posiedzieć na ulu. A nawet czterech
Wróćmy jednak do pomysłu siedzenia w ulu. Okazuje się, że ludzie wymyślili sposób, w którym w ulu posiedzieć jednak się da. I to będąc pełnowymiarowym człowiekiem. Specjalna konstrukcja zapewnia możliwość korzystania ze wszystkich pszczelich dobrodziejstw, bez narażania się na ukąszenia. Dwa specjalne domki do uloterapii stanęły tuż obok pasieki Jacka w Młodzianowie. W każdym są dwa siedziska, umieszczone tuż nad… ulami. Siedząc lub leżąc, słyszymy nieustające brzęczenie pszczół. W każdym domku są cztery ule – dwa po jednej i dwa po drugiej stronie. Jeśli wyjdziecie z domku i obejdziecie go z zewnątrz, z boku dostrzeżecie dwa wejścia dla małych pracusi – a tam wrze jak w… ulu. Kto nie odczuwa lęku przez bzyczącym towarzystwem, może przycupnąć i poobserwować życie pszczół z bardzo bliska. To co dzieje się w środku ula można oglądać też z domków, wystarczy usiąść na podłodze i przez przeszkloną ścianę podziwiać wnętrza pszczelich królestw.
Na co uloterapia pomoże? Ten jeden z rodzajów apiterapii szczególnie polecany jest w przypadku: bezsenności, chorób układu nerwowego (niedowładu, zapalenia nerwów, stwardnienia rozsianego, porażenia mózgowego), syndromu ciągłego zmęczenia, chorób reumatycznych, chorób serca (podwyższone ciśnienie krwi), chorób układu oddechowego (częste infekcje dróg oddechowych, przewlekłego zapalenia płuc, astmy oskrzelowej i inne), chronicznego bólu głowy, częstych migren, stanów depresji i stresu, alergii, osłabienia układu odpornościowego. Uloterapia może też być działaniem profilaktycznym, wspomagającym leczenie wielu innych chorób.
Do domku najlepiej wejść na godzinę, posiedzieć, pomedytować, poczytać książkę. Raczej nie wchodzimy tam z telefonami, bo wytwarzane przez nie fale mogą zakłócić dobroczynne działanie. Najlepsze efekty osiągniemy regularnie korzystając z dobrodziejstw powietrza ulowego, w którym Japończycy wyodrębnili ponad 60 substancji lotnych! Wyobraźmy sobie, że nektar z kwiatów, który pszczoły przynoszą do ula ma aż 80 procent wody. To jeszcze nie jest miód. Do tego potrzebne jest sporo czasu i pracy pszczół, które odparowują nektar, żeby zawartość wody była mniejsza niż 20 procent. W całym procesie woda w postaci pary unosi się w górę, wprost do domku uloterapii i układu oddechowego osoby uczestniczącej w terapii.
Czy to działa? Co szkodzi spróbować na własnej skórze? Domki Jacka powolutku zyskują sławę w całym powiecie – to tutaj skończył się majowy towarzysko-treningowy półmaraton biegowy biegaczy z Turku. Ostatnio na wycieczkę z okazji Dnia Dziecka przyjechały przedszkolaki z Malanowa. Jacek Włodarski zaprasza wszystkich fanów naturalnych terapii do Młodzianowa. Koniecznie zadzwońcie i skorzystajcie z okazji posiedzenia na ulu. A nawet czterech. Tel. do Jacka Włodarskiego 693 669 864
Anna Wiśniewska-Kocik dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72